|
Autor |
Wiadomość |
Nagash
Tańczący z Postami
Dołączył: 20 Lip 2007
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 22:27, 15 Lut 2009 |
|
Też tak jeździł...
...w VI Erze
Dokładnie na tym samym poziomie ;]. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Tajra
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:17, 16 Lut 2009 |
|
LOL. Wyluzuj. W twoim poście wyczuwam agresję.
Tajra napisał: |
ah, Goth znasz forum makówek: [link widoczny dla zalogowanych] ? Jest tam dział ipod i itunes. |
Gothar napisał: |
Znam. A co? |
Widać, że znasz, świadczy o tym dalszy ciąg twojej odpowiedzi:
Gothar napisał: |
Tajra napisał: |
3. To podobno nie czyta pdfów. To prawda? |
Prawda. A od kiedy to odtwarzacz muzyki i filmów ma czytać PDF-y? Równie dobrze mogłaś napisać, że podobno nie parzy kawy... ;] |
To takie fanboyskie i myapplowskie. Jeśli jakiejś funkcji nie ma mac, IPhone czy IPod to znaczy, że ta funkcja jest głupia i kompletnie nie potrzebna Tylko mi nie mów, że oglądałeś już film o historii krzemowej doliny. Martwisz się chorobą wielebnego Stefana, Nosisz dżinsy i czarny golf i dostajesz piany jak ktoś mówi że M$ wymyśliło gui.
Napisz mi lepiej, czy baterię można zmienić tak po prostu. np. w autobusie czy chodziło ci o to, że na upartego to się da jak się rozkręci obudowę?
I proszę Cię napisz mi o co chodzi z tym radiem za dopłatą? Myślałam, że ipody nie mają radia. Może wypuścili jakiś nowy model z radiem?
Zawsze chciałam mieć ipoda. Tyle, że nie chcę bez radia odtwarzacza. No i z tą baterią brzmi to zachęcająco. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gothar
Duch
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 3006 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 19:21, 16 Lut 2009 |
|
Zero agresji, Tajro, po prostu nie rozumiem, po co Ci odtwarzacz muzyki, który czyta PDF-y. ;]
Nie uważam produktów Apple za te jedyne, doskonałe, niepotwarzalne etc. Nie oglądałem żadnego filmu o historii Doliny Krzemowej (ale czemu nie, może być ciekawy), chorobę Jobsa uważam za rodmuchany przez PR zabieg marketingowy (choć życzę mu zdrowia), noszę jeansy (czy to dziwne?), czasem też czarny golf (jw.), i uważam za niepoważne mówienie, że to Microsoft wymyślił GUI, ale to już po prostu brak wiedzy mówiącego takie rzeczy. Zresztą daleko mi do psioczenia na Microsoft, dzięki niemu mam gdzie mieszkać i co jeść. ;] A do dostawania piany już na pewno.
A co do wymiany baterii - można ją zlecić Apple, za darmo w obrębie gwarancji, za ileś-tam dolarów poza nią. (Obudowy nie można tak po prostu rozkręcić).
Co zaś do radia - jeśli chce się je mieć, trzeba [link widoczny dla zalogowanych].
I w kwestii myapple.pl - nie jestem tam żadnym użytkownikiem, wiem tyle, że istnieje. Czy to, że się czymś interesuję, czyni mnie fanboyowskim i myapplowskim? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gothar dnia Pon 19:25, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wojmistrz
Postołak
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 876 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Halifax Płeć:
|
Wysłany:
Sob 21:22, 21 Lut 2009 |
|
Jadę do Turcji, wracam 1 marca. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gothar
Duch
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 3006 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 21:54, 21 Lut 2009 |
|
Udanego wyjazdu. ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sieklik
Tańczący z Postami
Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno Płeć:
|
Wysłany:
Pon 0:17, 23 Lut 2009 |
|
Drzwi klanowej twierdzy uchyliły się powoli, ich skrzypienie skupiło na sobie uwagę całego klanu. Ze szpary między skrzydłami wrót wpłynęła oślepiająca jasność. Sieklik zgasił pochodnię, która to tak wszystkich oślepiła (po siedzeniu przez kilka godzin w ciemnej karczmie nawet światło zapałki może oślepić...) i pochwalił się swoimi świeżo nadanymi skrzydłami. Stał przed nimi nowy imperialny Skryba. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sieklik dnia Pon 0:17, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Nagash
Tańczący z Postami
Dołączył: 20 Lip 2007
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 22:44, 23 Lut 2009 |
|
Gratuluję i życzę powodzenia w nowej roli :). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sieklik
Tańczący z Postami
Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno Płeć:
|
Wysłany:
Nie 12:48, 01 Mar 2009 |
|
# Phibrizzo kupił 170000 Zioła Himeri za 1700000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:10:23 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 88000 Zioła Himeri za 880000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:06:41 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 44000 Zioła Himeri za 440000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:06:07 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 88000 Zioła Himeri za 880000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:05:20 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 44000 Zioła Himeri za 440000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:04:50 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 22000 Zioła Himeri za 220000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:04:14 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 44000 Zioła Himeri za 440000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:03:14 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 22000 Zioła Himeri za 220000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:02:30 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 11000 Zioła Himeri za 110000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:01:41 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 5600 Zioła Himeri za 56000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:01:03 | Wyświetleń: 2)
# Phibrizzo kupił 2800 Zioła Himeri za 28000 złota.
(Data: 01-03-2009, 11:00:25 | Wyświetleń: 2)
O_______________________________________________________________________o
Po co komu tyle ziół...?! 6kk zarobiłem na tym -_-" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wojmistrz
Postołak
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 876 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Halifax Płeć:
|
Wysłany:
Sob 0:08, 07 Mar 2009 |
|
Zapraszam do oglądania.
[link widoczny dla zalogowanych] hasło rypqvdc9mm |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Halkione
Administrator
Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 1:17, 07 Mar 2009 |
|
ha!
Cytat: |
Zostałeś zaatakowany(a) przez Zietor ale walka zakończyła się remisem
(Data: 06-03-2009, 23:29:48 | Wyświetleń: 2) |
a ja mam 1 lvl, nie rozdane ap i w ogóle nic w taktyce, ani w postaci nie ruszone.. to musiał być straszny twardziel ;]
WOjmistrzu - piękne zdjęcia Zazdroszczę wyprawy |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Halkione dnia Sob 1:18, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wojmistrz
Postołak
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 876 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Halifax Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:30, 07 Mar 2009 |
|
Dobre, a jaki miał lvl? Czasem takie absurdy wychodzą, że...
Dzięki, mi też się podobało
W sumie to napiszę mały opis dla tych, którzy by tam chcieli pojechać.
Przyjechaliśmy do miasta Antalaya, które to leży w niesamowitym miejscu. Ciekawe połączenie Morze Śródziemne i góry. Samo miasto nie ma plaży, kończy się klifem z kilkoma wspaniale wyglądającymi wodospadami, ale zaraz dalej zaczyna się Lara Beach. W katalogach biur podróży tego nie widać, ale hotele stoją przy sobie tak ciasno jak ogórki w słoiku. Przyjechaliśmy do Royal Wings Hotel, w rankingach tureckich hoteli w Lara nr 1 pod względem wyżywienia i ulubiony hotel dzieci (9 zjeżdżalni i własne wesołe miasteczko). Z sąsiedztwem nie jest to problemem, szczególnie jak ma się 5 gwiazdkowy hotel z all inclusive (w przypadku naszego była to ultra all inclusive). Hotel zapewnia rozrywki, więc nie można się nudzić. Oczywiście traci gwiazdki w porównaniu z hotelami europejskimi, ale to Turcja. Liczy się ilość, a nie jakość. Tyczy się to wszystkiego, nawet jedzenia. Jedzenie jest praktycznie cały czas gdzieś. Jak nie w głównej restauracji to w małej, jak nie w środku to na zewnątrz budynku. Nie da się być głodnym, chyba że na własne życzenie. Żal, że jest tego tyle. Lepiej by było żeby była połowa i 2x lepsze. Patrzę na to krytycznie z racji wykształcenia, chodź sam cieszyłem się większością posiłków. Martwiło mnie tylko coś co jest nie do przyjęcia w unijnych standardach hotelowych. Nie zjedzone na dany posiłek? Będzie przerobione i podane na następny. Tyczyło się to głównie wędlin. Jajkom na miękko lub twardo w skorupkach nic się nie dzieje, więc wykorzystanie ich w sałatkach nie jest problemem. Na szczęście tyczyło się to tylko części potraw. Co ciekawe każdego dnia kuchnia była nieco urozmaicona. Poniedziałek, kuchnia włoska, wtorek International ale wyglądało na dzień meksykański, środa rybna, czwartek International z przewagą portugalskiej kuchni(o dziwo w pierwszym momencie myślałem że to hawajska). Piątek jest turecki, a sobota International z przewagą kuchni chińskiej. ŻAL do sushi nie było można dostać wasabi, a zamiast ryby wsadzili surami. Niedziela niezidentyfikowana. Co można robić by nie wyjść z hotelu. Cóż, to dobre pytanie, opisze jak było teraz czyli nie w sezonie. Za free masz zapewnione: siłownię, basen, 2 baseniki jacuzzi, brodzik dla dzieci. Do tego 2 sauny, łaźnia parowa, łaźnia turecka i pokój rekreacyjny (tlenik, zapaszki, chlupiące się rybki, usypiająca muzyczka, cieplutko...). Zawody sportowe, w których to wygrałem konkurs w Darts'y, muzyka na żywo (zal mi tych "śpiewających do kotleta") od chyba 21 do 24, występy artystyczne codziennie inny (zapewne 2- tygodniowy repertuar) o 21:30, no i od chyba 23 do 2:45 dyskoteka. Prawda jest taka, że to była najmniejsza sala dyskotekowa jaką widziałem, ale chyba najbardziej dopracowana i ze sprzętem jakim można by było oświetlić szkolną hale sportową. Oczywiście kilka barów, barków itp. Alkohol za darmo, co dzień do kolacji butelka wina. Na terenie hotelu internet wi-fi (0 zabezpieczeń). Oczywiście jeszcze można łazić i podziwiać przyrodę, spory kawał miejsca za i przed hotelem. Dookoła sporo sklepów, gdzie liczą, że wydasz swoje pieniądze. Ceny odstraszają. Tanie skóry i złoto to niestety tylko MIT. Trzeba uważać na naciągaczy i naprawdę trzymać za portfel. Unikajcie jedzenia w mieście. Płaćcie tylko lirami tureckimi. Miejcie w zapasie co najmniej 100 euro na osobę. Niema problemu z przechowywaniem kosztowności, każdy pokój posiada sejf. Warto jeździć na organizowane wycieczki. Płatne, ale jak policzy się ceny biletów i koszt paliwa, to okazują się być tańsze od samodzielnych wypadów, a mamy do tego przewodnika i transport. Wynajęcie małego samochodu (np renault clio) to co najmniej 40 euro za dzień. Do niespodzianek należy doliczyć "wynajęcie szlafroka" kaucja 20 euro za sztukę i 1 euro za dzień wynajęcia. Niby nic, ale głupio się wygląda prawie nago w takim hotelu. my wzięliśmy na 6 dni czyli 12 euro, ale warto było. Kolejna niespodzianka to to że każdy sprzedawca będzie się zarzekał, że do Turcji to możesz tylko z europy 15 kilo przywieźć a z Turcji niema ograniczeń. Bull shit, przed nami przy odlocie facet zapłacił 30funtów kary za chyba 8 kg My mieliśmy łączeni 2kg to nas puścili.
Jak coś sobie jeszcze przypomnę to dopiszę.
[edit]
Na dole hotelu są sklepy, i odpłatne rozrywki: automaty do gier, kilka stołów biliardowych (niestety tylko Pool 8-ball), 2 tory kręgli. Tylko ceny powalają... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wojmistrz dnia Sob 12:33, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Klonus
Obserwator
Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Sob 16:07, 07 Mar 2009 |
|
Qcze, Woju, tak się chwalisz, ze chyba też będę musiał. Jednak ja nie lubię leżeć w hotelu, dlatego z założenia pojechałem na wycieczkę. Klika przemyśleń:
Jeśli spodziewacie się czegoś po Egipcie, to możecie być zawiedzeni. Co prawda w Egipcie widzialem jedynie obrzeża Sharm el Sheik, ale nie powiem, żebym miał dobre wspomnienia. Jeśli sądzicie, że Jordania lub Syria (bo tam byłem) będą lepsze, spotka Was zawód. Tak naprawdę zarówno w Jordani jak i w Syrii zwiedza się głównie pozostałości po Rzymie, ewentualnie jakimś innym najeźdźcy. Wracając miałem kolumn (głownie korynckich) już tak dość, że sam się zdziwiłem. Poza tym ich niektóre podejście do zabytków trochę dobija. Weźmy taką Basrę (nie tą Iracką ), owszem, wspaniały amfiteatr, który uchował się bo zrobili z niego twierdzę (choć trochę żal, że nie jest odrestaurowany), ale obok jest spore zabytkowe miasto, w którym pozwolono mieszkać ludziom. Niby nic wielkiego, ale jak idziesz starożytną ulicą (pomijając, ze wszystko jest zrujnowane), patrzysz w bok, a tam wielka, zardzewiała antena satelitarna, a pod nogami walają się jakieś butelki po Coca Coli, to trochę nie tak. Z resztą to głównie domena Syrii. Jest dużo biedniejsza i widać to. Z resztą jak się jedzie autokarem, to na pustyni każda wystająca rzecz (drzewa, głaz) pokryte jest kupką naniesionych śmieci. Nikt tego nie sprząta. W Jordani wygląda to dużo lepiej, choć nadal miałbym zastrzeżenia.
Co do hoteli, spostrzeżenie - jeśli nie dają klucza magnetycznego, to znaczy, że bajki nie będzie. Jeśli zaś macie kartę magnetyczną w ręce, to raczej jest to hotel na porządnym poziomie. Co prawda hotelom nie za bardzo się przyjrzałem, bo co tu oglądać, jak się wyjeżdża rano o 7, a wraca o 21?
Jedzenie, poza Egiptem, gdzie trzeba uważać na Klątwę Faraona, jest nieźle. Domeną tamtych stron jest mize - 8-12 sałatek. Tak wiec obiad składa się z kawałka mięsa (raczej drobiu, ale również wołowiny) lub ryby, kilku frytek bądź zasmarzanych ziemniaków i takiej ilości sałatek, która nie mieści się na stole. Śniadanie to znów mize do którego dostaje się bułki i ichnie... placki. U nas czasem podają w takich kebaby, tylko, że Arabowie umieją to zrobić jeszcze cieńsze
Jeśli chodzi o sklepy, nie pytajcie o orientacyjne ceny. Człowiek, który w ogóle spojrzy na produkt to dla Araba człowiek, który chce go kupić. Kwestia jedynie ceny. A z ceny idzie zejść bardzo. Co do rzeczy, które idzie tam kupić, jest kiepsko. Głównie są to jakieś chusty, obrusy czy dywany, szisze, złoto i srebro we wszelkiej postaci, niewielkie buteleczki, w których z różnobarwnego pisaku usypywane są najróżniejsze obrazki i śmieci. Tak, śmieci. Wszystko, co zdołają wykopać z piasku nadaje się do sprzedania. Chyba max osiągnął sprzedawca w Petrze, który sprzedawał podeszwy, które komuś odpadły od butów i kawałki prętów zbrojeniowych. Aaa, zapomniałbym o chyba najbardziej powszechnej pamiątce - składanki zdjęć. Gdziekolwiek pojedziecie, wszędzie kręcą się wokół was dzieciaki w wieku 5-7 lat i oferują składankę zdjęć. To nic, że masz już jedną, on sprzeda ci kolejną.
Czy więc jest po co tam jechać? Cóż... ruiny mają niezwykłe, choć trochę żal, że tak nisko doinwestowane (o ile w ogóle). Niesamowity jest na przykład Krak de Chewalie (czy jakoś tak) - zamek krzyżowców większy od naszego Malborka. Problem w tym, że pusty, ale cóż... do tego trzeba kasy. Wspaniale jest Gerash, ale połowa jest pod ziemią i nie ma kasy na odkopanie. Wspomniana Basra to po prostu gigant wśród amfiteatrów. Całkiem niezły jest Damaszek. Niezapomniana jest kąpiel w Morzu Martwym, zwłaszcza, jeśli się skosztuje wody (nie polecam). Chyba największą perełką tamtych stron jest Petra. I, wg mnie, nie samo miasto, bo jak się zobaczy jeden grobowiec to jakby się widziało wszystkie. Jednak Wąwóz... trzeba mieć naprawdę dobry aparat, by wyciągnąć choć część tych kolorów, i w ogóle tego uroku. Drugie takie jest Wadi Ram - wielka pustynia skalna - po prostu niesamowita.
A żeby nie było, że jest za dobrze, to dostałem jeszcze jeden tydzień przymusowego urlopu i pojechałem do Włoch
PS.
Jeszcze do Syrii-Jordanii, jeśli chcecie je zwiedzić, polecam zimę. Co prawda nie jest ciepło (w Damaszku mieliśmy chyba 5 stopni rano), ale za to nie ma turystów tyle, co na jesieni czy na wiosnę no i idzie wytrzymać temperaturę w przeciwieństwie do lata. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tajra
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad Płeć:
|
Wysłany:
Wto 19:54, 10 Mar 2009 |
|
Więc i ja coś napiszę o swoich wojażach.
Otóż być może ciężko w to uwierzyć, ale nigdy nie byłam na zagranicznej wycieczce. Jakąś przelotkę po krajach ościennych oczywiście zaliczyłam. Odnosząc się do postów Wojmistrza i Klonusa cieszę się, że Wam się podobały wycieczki (chociaż Klonusowi to już nie za bardzo raczej). I może napiszę tak: Mam znajomą, która programowo zwiedza świat. Co roku inny kraj i powroty w ulubione miejsca. Kiedy mi opowiada jak tam jest to dla mnie to jest masakra. Przykładowo Nil to jest miejscami ściek, w którym więcej jest śmieci i butelek po coli niż wody. Krokodyli nilowych nie ma bo już dawno je wybito. Wszystko jest nastawione na komerchę i turystów.
I coś co mi się w pale w ogóle nie mieści. Nie wolno pić tam wody innej niż butelkowana i nic jeść poza hotelem!! Jako zagorzała gastronautka nie wyobrażam sobie takiej możliwości!! Jak można pojechać do Maroka i nie ożreć się owoców z bazaru, to tego stopnia, żeby musieli znosić mnie z ulicy?
Niesamowite, te wszystkie nie suszone daktyle, kilka gatunków bananów i to wszystko co widzimy w marketach... Złotawy Szaron jeszcze ciepły od słońca. Zresztą samo kupno miejscowego żarcia i konsumpcja to jest życia smaczek. Zresztą nie bardzo wiem czym się różni jedzenie z hotelu od tego z bazaru? Nie można sobie tych owoców po prostu umyć? Ja uwielbiam się asymilować. Jeśli już jedzenie to nie w hotelu, tylko w jakiejś dziurze gdzie robią jedzonko dla miejscowych nie turystów. Wtedy wiem, że to jest to. Prawdziwe lokalne żarełko. Ja jak jestem nad Bałtykiem to jem wyłącznie ryby. I jeśli kiedykolwiek wnikaliście w temat to jest to problemem, bo gros ryb w restauracjach to gatunki egzotyczne (pielęgnice afrykańskie itp.) Żenada. Strach pomyśleć czy nawet te "właściwe" ryby są z naszego morza. Pozostaje więc jedzenie śledzi wędzonych i Belony (która to już na 100% jest nasza.)
Z fotek, Wojmistrza wyjrzała do mnie Turcja jakże odmienna od mojego wyobrażenia, które ukształtowały powieści chyba Paszkowskiego. Takie same bloki widzę ze swojego mieszkania. Oczywiście wieje egzotyką (fajne roślinki). Ale to nie dla mnie. Ja chciałabym pożyć w Turcji (chyba mnie rozumiecie). Zapewne skoro jest to tak organizowane (wszystko na miejscu, park rozrywki, restauracja i full service) to znaczy, że ludzie tego chcą, i bardzo dobrze jeśli im to odpowiada.
Teraz czas na moje zasady urlopowania.
1. Nigdy nie dłużnej niż tydzień w jednym miejscu - oczywiście to skrajna sytuacja, gdy z góry zakładam, że nie będzie zmiany miejsca.
2. W jednym miejscu najlepiej dzień lub dwa (bo tyle wystarczy by zobaczyć miejscowość) i dalej w trasę.
3. Preferuję rower jako środek transportu, bo pieszo jest za mało efektywnie a samochodem jest za szybko i wiele rzeczy umyka (zresztą wiele, rzeczy nie tyle umyka co się traci, bo samochodem to się omija wszystkie rzeczy z daleka, które warto obejrzeć (maleńkie miasteczka wsie, sklepy z pieczywem na zamówienie, kościółki itp.)
zaznaczę od razu, że nie jestem ekstremistką i nie uznaję, nocowań na dziko, kąpieli w rzece itp. zupek chińskich z kuchenki turystycznej i nie robię 150 km dziennie.
Przez cały rok korzystając z dobrodziejstw technologii planuję trasę, którą mam jechać, rezerwuję noclegi, patrzę na restauracje po trasie itp.
Zaznaczę, że dopiero się rozkręcam i nie zwiedziłam całej Polski rowerem byłam dopiero w kilku miejscach. Ale wiem, że taka forma odpoczynku mi odpowiada.
Najlepsze w tym jest to, że nawet nie pamiętam nazw miejscowości, w których byłam/przejeżdżałam... Pamiętam tylko impresje z tamtych miejsc. Nieziemska duchota gdzieś za Władysławowem w kierunku na Gdynię, następnie nieziemska ulewa (ale taka jak z wiadra) i za parę minut słońce i przepiękna tęcza nad Helem. Trasa rowerowa wzdłuż zatoki gdańskiej, sitowie i masy ptactwa. No i jakaś miejscowość za Władysławowem z pięknym molo, o ileż klimatyczniejszym od tego w Sopocie a nawet tego w Orłowie.
Piękną tęczę widziałam też nad Olsztynkiem a właściwie we wiosce na trasie do skansenu w Olsztynku. Gdyby jechać autem to trzeba by jechać trasą na Gdańsk, która jest b. brzydka.
Cudowna tęcza była też przy granicy czeskiej przy ruinie wilhelm-Kaiser Turm czyli dawnego poniemieckiego obserwatorium astronomicznego. W okolicy jest też ładny pałac poniemiecki a nieźle zjeść można było w karczmie w Czechach w dziurze totalnej jakiejś przy byłej granicy z Polską. I co ciekawe czesi w Novym Mescie pod Smrkiem podobnie jak Turcy są fanami basenów podwórkowych Pałac w Książu jest piekny, zamek w Bolkowie też, ale mistrzostwem jest zameczek w dziurze na trasie z Leśnej do granicy z Czechami. Opuszczona ruina ale ma klimat.
Jednak Dolny Ślask to górzysty teren i ciężko się jeździ.
Dlatego b. lubię Mazowsze, choć bywa piaszczyste. Jednak widoki, są zapierające dech w piersiach. Jak się jedzie wzdłuż Bugu wcześnie rano, polną droga i jeszcze jest rosa a na polach przechadzają się bociany, a w starorzeczach świergolą setki ptaków, nawet nie ma co o tym pisać, bo to trzeba zobaczyć.
Siedzenie w przyhotelowej restauracji to nie dla mnie.
Polecam turystykę rowerową. Nie polecam Dolnego Śląska (brak kompletnie zaplecza turystycznego) no chyba, ze wybierzemy stronę Czeską. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wojmistrz
Postołak
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 876 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Halifax Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:28, 08 Kwi 2009 |
|
Od kilku dni tylko wchodzę, patrze że nic niema nowego i wychodzę a pozbierało się troszkę. Po 1 zmienili mi pakiet internetowy z 2 na 10 Mbps no i 2. Mam dom w Halifaxie. Właśnie go remontuję całymi dniami szykując się na przyjście na świat Sebastianka. Dom jest jak to z angielskimi slamsami bywa w zabudowie szeregowej, ale mam dwa ogródki i dwie sypialnie. Niestety wszystko do remontu i totalny pustostan - wszystko trzeba kupić. Jest o tyle lepiej, że taniej niż wynająć prywatnie, ale trzeba inwestycji i nigdy to nie będzie moje (chyba ze zmienia przepisy). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tajra
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad Płeć:
|
Wysłany:
Wto 18:48, 14 Kwi 2009 |
|
No to gratulacje Wojmistrzu. Wiesz jak jest w Polsce. 9 k za metr2 za mieszkanie (czyli slamsy) i to gdzieś na peryferiach, gdzie nie ma mostu. Zero normalnej komunikacji miejskiej (czyli takiej z priorytetem) więc do roboty trzeba wstawać o 5 rano zamiast o 7. I zero ogródka. Wszystko ogrodzone więc jest jak w gettcie ale Polacy to lubią.
Ja to nie wiem jak można brać takie pieniądze za taki niski standard życia. Życie w mieszkaniu to jest najniższa forma egzystencji. Wiem coś o tym bo miałam przyjemność swojego czasu mieszkać w domu z podwórkiem. Teraz mam widok z okna na parking, ulicę pod klatką (trzeba być czujnym jak się wychodzi z bloku, bo można zostać potrąconym) i ta jama jest wyceniona na miliony...
Kiedyś czytałam podobny artukuł jak ten:
[link widoczny dla zalogowanych]
Szlag trafia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|